wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 12

Niespodzianka

Cas


Właśnie wracałem do domu, byłem już blisko celu, gdy nagle poczułem znajomy zapach. Evelynn...Przecież ona jest w naszym rodzinnym domu, więc nie możliwe, aby tu była. Jednak zapach nie znikał. Czyżby naprawdę była w Magnolii? Zacząłem szybko kierować się jej zapachem, a prowadził mnie chyba do domu. Zapach był coraz silniejszy, gdy nagle... zniknął? Co jest? Zrezygnowany wszedłem do domu i wszedłem do swojego pokoju. Leżałem przez pewien czas na swoim łóżku, ale wtedy usłyszałem czyjąś rozmowę
- Evelynn nie chcę być nie miła, ale chyba Ci coś nie wyszło. - powiedział tak dobrze znany mi głos. Mai, ale... skąd ona zna moją siostrę. Chwila... Czy ona z nią właśnie rozmawiała?
- Widzę właśnie. Pomożesz mi Mai?- usłyszałem głos Evelynn. Ona tu jest! < i tańczy dla mnie... Mai: Jesteś dziwna Neko: Nawzajem, Mai.> Pędem popędziłem do pokoju z którego dochodziły głosy, czyli do kuchni. W pewnym momencie poczułem, że coś się spaliło. Wszedłem do pomieszczenia i ujrzałem siedzącą przy stole Emily oraz Mai i Evelynn coś gotujące.
- Evelynn?- nie mogłem się powstrzymać i zapytałem na głos patrząc na czarne włosy mojej siostry.
- Na pewno nie Magda Gessler, bo ona umie gotować.- powiedziała fioletowowłosa, która właśnie coś wyciągała z lodówki. Nagle coś się na mnie rzuciło i omal mnie nie doznałem bliskiego spotkania z podłogą.
- Cześć, braciszku!- powiedziała Evelynn z uśmiechem od ucha do ucha, nadal mnie przytulając tyle, że coraz mocnej.
- Cześć, Evelynn...  Dusisz.- powiedziałem coraz łapczywiej biorąc cenne powietrze do ust. Ta cicho wybąkała "przepraszam" i mnie wypuściła. Teraz poczułem bardzo smakowity zapach, a po spalonym jedzeniu pozostał tylko lekko wyczuwalny smród. Chciałem zobaczyć co ta katarynka gotuje, ale ledwo zrobiłem krok w stronę fioletowowłosej, a oberwałem patelnią w twarz. Tu wszystko się urywa...

Jakieś 10 minut później...

Obudziłem się przez jakiś dziwny dźwięk, który po chwili się powtórzył. To był mój głodny brzuch. Wstałem i poszedłem do kuchni, bo czułem tam smakowity zapach, lecz po chwili fioletowe tornado wypchnęło mnie do salonu.
- Zostań.- powiedziała Mai, rzucając mnie na kanapę.
- Hau hau.- spojrzałem na nią, a ta tylko posłała mi krótkie, surowe spojrzenie i wyszła.
-Hmm... Chyba za mocno oberwałem w głowę, bo wydawało mi się, że gramofon lekko się uśmiechnęła na mój "żart"- pomyślałem. Nie mając co robić zacząłem rozglądać się po salonie. Nagle dostrzegłem otwartą książkę, która leżała na stole. Podszedłem do niej i przeczytałem tytuł. "Kiedy nadciąga ciemność".- Co ta Mai czyta?- Spojrzałem na stronę, którą najwidoczniej czytała. Przeczytałem ze dwie strony, a na ustach pojawiał się coraz większy uśmiech.- Heh... Nie spodziewałem się tego po Tobie, muzyczko...- nagle usłyszałem kroki, więc szybko odłożyłem książkę na miejsce i odwróciłem się do niej tyłem. Pierwsza weszła Mai i chyba mój uśmieszek oraz miejsce w którym stałem samo za siebie mówiło co robiłem. Ta lekko się zarumieniła, a chwilę później rzuciła się na mnie niczym drapieżnik na swoją ofiarę.
- Zabiję Cię kiedyś.- powiedziała, a jej fioletowe włosy lekko zakrywały jej twarz. Jednak dalej widziałem jej rumieńce przez co lekko się zaśmiałem. Nawet sło~... Cas o czym ty myślisz idioto? Ugh... Teraz weszły do pokoju Evelynn ze śniadaniem i Emily.
- No,no,no braciszku. Myślałam, że nadal jesteś singlem.- powiedziała czarnowłosa i cicho zachichotała , a Emily jej zawtórowała. Mai zrobiła się czerwona jak burak, ja pewnie też i szybko zeszła ze mnie, a następnie wyszła przez okno cicho mówiąc "Zjem w gildii." Jak tam chce. Chwilę później jadłem świetnie przyrządzone śniadanie.

Mai

- Idiota, debil, błędny słownik, popsuta encyklopedia...- cicho wyzywałam tego głupka w drodze do gildii.- Jak on śmiał przeczytać książkę, którą właśnie czytałam. Do gildii trochę jeszcze mam, ale chyba jednak pójdę do parku. - Jak pomyślałam tak zrobiłam i już po chwili siedziałam na gałęzi drzewa, czytając tą przeklętą książkę. Po paru minutach nie wytrzymałam i schowałam ją do torebki, którą zawsze miałam przy sobie.
- Czemu on tak się uśmiechał? Nie moja wina, że Emily mi ją poleciła... Chwila... Czy ona wiedziała, że tak będzie? Nic tylko udusić, ale nie chcę mieć Zerefa na karku przez to. Mam wrażenie, że coś między nimi...- nagle przerwałam rozmyślania, bo złapałam się na tym, że zachowuję się jak Mira. Spojrzałam na niebo i przyglądałam się im. Widziałam jedną przypominającą kształt nuty, a także paletę oraz smoka ziejącego ogniem. Od razu przypomniałam sobie o Igneelu.
- A co jeśli Igneel odszedł przeze mnie?- pomyślałam. Powoli zaczynałam się obwiniać za jego zniknięcie, bo stał się ono chwilę po wizji Musici. Ta wizja dotyczyła mnie i... czas chyba powiedzieć kim naprawdę jest Mai Musicrose. Szybko zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam do domu Lucy, bo zaraz będzie ciemno < ZAMNIJ SIĘ... Sorczi... Musiałam :x> i pewnie jest już tam blondynka, a to oznacza, że Natsu na 99% też tam jest. Oczywiście zwyczajem rodzinnym weszłam przez okno. Niestety zastałam tam tylko Lucy... w samym ręczniku.
- Yyy... Ups?- tylko tyle powiedziałam, a blondwłosa się załamała.
- To chyba u Was rodzinne...- powiedziała po chwili już z lekkim uśmiechem.- Kawy, herbaty?- zapytała po 5 minutach, już ubrana magini.
- A masz może Sake?-zapytałam z nadzieją na upicie się. Ta pokiwała głową i wyszła z pokoju, by po chwili wrócić z dwoma butelkami Sake. Muszę się porządnie upić skoro już jutro będę musiała powiedzieć im prawdę o mnie i zapewne stąd odejść. Spojrzałam na swoje ręce. Wszyscy uważali, że są czyste i nie umiejące zabijać. Może i są drobne, ale jednak są splamione krwią niewinnych. Już po 5 minutach robiłam rzeczy, które można zrobić tylko jedynie pod wpływem alkoholu. -Niestety wszystko pamiętam, ale mam nadzieję, że on nie...- pomyślałam patrząc na czarnowłosego chłopaka, który leżał obok mnie.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Przykro mi, że nie daliście tych 4 komentarzy, a rozdział czego już długo...
Mai: i dobrze, że czekał... Mógł poczekać, aż zmienisz końcówkę...
Myślałam, że masz na mnie focha.
Mai: Bo mam -.-
Dziewczyno, sorczi, ale musiałam wykorzystać to, że byłaś upita...
Hyhyhy Wyobraź sobie, że zamiast Natsu jest Cas, a zamiast Lucy...
Mai: A kysz diable wcielony.

2 komentarze:

  1. Jej *o* tyle tajemnic uhuhu.
    Ciekawe co skrywa Mai. Moim zdaniem lepiej upiła by sie z Caną xd.
    Hyhy co tu napisać. Romans Mai i Cas'a powoli się rozkręca ^^
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział.
    Nashi: Anata hidoi!
    Komenesai... MY życzymy dużo weny i MY czekamy na kolejny rozdział
    Teraz ci pasuje?
    Nashi: Tak ^w^

    OdpowiedzUsuń
  2. 49 yr old Librarian Isa Borghese, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Red Lights and Listening to music. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Ferrari 250 GT LWB 'Tour de France' Berlinetta. lubie to

    OdpowiedzUsuń