niedziela, 16 sierpnia 2015
Rozdział 15
Mai
3 Miesiące później...
Nikt się tego nie spodziewał. Nagle poprostu przyszedł Kai, który pilnował z paroma innymi magami Acnologii i powiedział to czego wyczekiwałam. Obudziła się. Jednak zamiast pędzić razem z resztą magów musiałam się sprzeczać z Cas'em, a czemu? Bo dramatyzował.
-Nigdzie nie idziesz!- prawie krzyknął czarnowlosy.
- Nic mi się nie stanie!- odpowiedziałam krzykiem.
- Wiem, że nie zależy Ci na Twoim życiu, ale pomyśl o tym, że musisz myśleć nie tylko o swoim życiu, a także dziecka.!-
- Ugh... Będę się trzymała z daleka. Ja muszę tam iść, Cas. Po to właśnie tutaj czekałam, zostawiłam rodzinę, przyjaciół. Nawet Alice!-
- Nie.- powiedział spokojnie, aczkolwiek stanowczo.
- Niech Ci będzie...- poddałam się.- Od kiedy ty taki troskliwy wobec kogokolwiek innego niż Evelynn i Din?-
- Od zawsze.- odpowiedział, widać bylo że się śpieszy. - Dobra, ja lecę, a ty tutaj zostajesz. Zrozumiano?-
- Tak...- powiedziałam ponuro, a Cas po chwili wyszedł. Rzucilam się na łóżko i przeklinałam cholerne dziecko.
Cas
'Jaka ona uparta. Boże. Powinna ona myśleć o tym dziecku, a nie rzuca się w wir walki, która nie dość, że może ją zabić to jeszcze dziecko!' Myślałem cały czas w drodze do pomieszczenia w którym czekała Acnologia. W końcu po dość długim spacerze przez ciemne korytarze dotarłem do ohrommych metalowych drzwi zza których było słychać odgłosy walki. Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to poranionych ludzi Zerefa.
-Twór Słowa: Miecz- powiedziałem, a po chwili w mojej prawej ręce pojawił się miecz. Kolejną rzeczą jaką zrobiłem było rzucenie się w wir walki. - Ryk Smoka Słowa! Skrzydło Smoka Słowa!- cały czas używałem jakichś zaklęć tak samo jak reszta, ale smok był tylko lekko zadraśnięty. Za to my już powoli traciliśmy siły. Nagle smok strzelił we mnie ogromną czarną kulą. Widziałem wszystko jak w zwolnionym tempie. Lecący śmiertelny cios i... fioletowe włosy. 'Mai! Miała być w pokoju! Głupia!' Byłem wściekły, ale wolałem zostawić to na później i podbiegłem do dziewczyny.
- Wszystko ze mną w porządku- odpowiedziała na niezadane jeszcze przeze mnie pytanie, jednocześnie próbowała wstać z ziemi. Była cała pocharatana, ale nie było żadnych poważnych obrażeń. - Zakończmy to wreszcie, słowniczku.- powiedziała to z pewnością w głosie. - Pieśń Smoka: Muzyczne Uniesienie. - nagle poczułem że odrobina mojej siły powróciła, a nawet została wzmocniona. Wiedziałem o co jej chodzi. Pomogłem jej wstać z ziemi nie puszczając jej ręki. ' Damy radę.' Usłyszałem jej głos w swojej głowie. ' Mam nadzieję.'
- Połączona technika: Pieśń Słowa.- powiedzieliśmy w tym samym czasie. Nagle z sufitu zaczęły spadać szare nuty. Wyglądały tak niewinnie, ale jak spadły na Acnologię przyczepiły się do niego. Całe jego ciało bylo po chwili pokryte tymi nutami. Nagle poczułem, że Mai się do mnie przytula, a następnie zobaczyłem coś w stylu fioletowej tarczy. Później stało się coś niespodziewanego- nuty wybuchły, lecz nie ogniem, a ultra dźwiękiem, który sprawił, że smok padł na ziemię, a z jego uszu <one majo uczy c'nie?> zaczęła wypływać krew. Jego krew. 'Naprawdę go to zabiło?' Po chwili spostrzegłem, że Mai nie ma przy mnie i odrazu wzrokiem zaczęłem jej szukać. Leżała obok Acnologii wyczerpana. Podszedłem do niej i ją zaniosłem do jej pokoju.
Mai
6 miesięcy później...
Obudziłam się z powodu ogromnego bólu brzucha. 'Nie teraz, błagam, nie.' Pomyślałam jednocześnie zginając się w pół.
- Już prawie jesteśmy. Dasz radę.- powiedział z troską w głosie Cas. 'Ciekawe czy troszczy się o dziecko czy o mnie? Mai nie bądź głupia wiadomo, że o dziecko.' W końcu po jakichś 10 minutach dotarliśmy do naszego celu, a ja zamiast cieszyć się, zaczęłam się bać. Jednak czarnowłosy udał, że tego nie widzi i otworzył przede mną ogromne, brązowe drzwi. Byla zimia, więc przez ten ruch do pomieszczenia wpadło trochę śniegu. Jednak nikogo z obecnych w nim to nie obchodziło. Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem, a następnie... radośnie nas zaczęli ściaskać. Powoli brakowało mi tlenu i gdy to zauważyli wreszcie mnie puścili.
- Gdzi byliście?- zapytał się Natsu.
- Mieliśmy pewną sprawę do załatwienia...- odpowiedział Cas.
- Że brzuszek Mai?- zapytała się podejżliwie Emily.
- To jeszcze sprzed odejścia...- odpowiedziałam, a wtedy Carla odrazu zrozumiała co to znaczy.
- Zabierzcie ją szybko do skrzydła szpitalnego!- rozkazała biała kotka.- Ona rodzi!-
3 godziny później...
To były chyba najbardziej bolesne godziny w życiu. Dziecko nie mogło coś wyjść, a ja jedyne co mogłam zrobić to przeć. Teraz jedyne o czym myśle to o tym, że z dziwnych powodów tego nie żałuję. Nawet gdybym mogła cofnąć czas to wszystko zrobiłabym tak samo. Wszystko.
- Mogę wejść?- zapytał się Cas zza lekko otworzonymi drzwiami.
- Wchodź.- odpowiedziałam krótko, a już po chwili był przy moim łóżku. - Zapomniałam Ci powiedzieć, że jeśli nie chcesz tego dziecka to poprostu powiedz. Mogę sama ją wychowywać...-zaczęłam, na co czarnowłosy jedyne co zrobił to się cicho zaśmiał.
- Gdybym jej nie chciał to bym Ci powiedział, wiesz o tym.-
- Też prawda...-na chwilę zamknęłam oczy. Jeszcze niedawno musiałam się męczyć przy porodzie i nagle się okazało, że o mały włos nie poroniłam. 'Teraz tak myślę, że chyba lepiej by było gdybym to robiła. Nie chcę o takich rzeczach gadać z Cas'em. Wolałabym rozmawiać tak jak zwykle, kłócić się, bić. Wszystko byleby nie ta rozmowa...' Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że chłopak mi się przygląda, w dodatku wyglądał na zatroskanego. Sama nie wiem, ale wyglądał ogólnie inaczej niż zwykle.
- Choćcie szybko!- nagle do pokoju wpadł Natsu z ogromnym "bananem" na twarzy i równie szybko.zniknął jak się pojawił. 'O boże Natsu, kocham Cię.' Pomyślałam idąc z dzieckiem na rękach na dwór. Ledwo co dotarłam do drzwi, a poczułam ten zapach, że ze strachu odeszłam od drzwi. 'Mai, uspokój się. Wiesz przecież czemu to zrobił. Wdech. Wydech.' Otworzyłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to czerwone łuski.
- Ohayo, Igneel...- powiedziałam ze spokojem w głosie patrząc wprost w zielone ślepia smoka. Po chwili wokół niego zaczął latać ogień, a następnie na jego miejscu stał czerwonowłosy mężczyzna.
- Witaj, Mai.- odpowiedział z nutą strachu w głosie. - Prze~-
- Daruj sobie. Wiem czemu to zrobiłeś i już nie mam Ci tego za złe.- przerwałam mu, a następnie uśmiechnęłam się.- Sama zrobiłabym to samo na Twoim miejscu. Chociaż gdybym wiedziała jakie będą konsekwencje...- usłyszałam westchnięcie Igneela. W koncu rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Grandeene <nwm czy dobrze napisałam>, Metalicanę i Rainbow. Nie było tylko Musici. Spojrzałam ponownie na Igneela, ale on tylko odwrócił wzrok. Nie wytrzymałam i podałam Lucy dziecko, a następnie pobiegłam do parku. Schowałam się na konarze drzewa i najzwyczajniej w świecie płakałam. 'Musica nie żyje... Czemu? Mamo...' Nagle poczułam że ktoś mnie przytula, a ja jedynie się w tą osobę wtuliłam.
- Wiem jak się czujesz.- powiedział smutno Cas. Nic nie umiałam odpowiedzieć, bo mialam cały czas gulę w gardle. Płakałam i płakałam. Z czasem płacz zmienił się w ciche łkanie, aż w końcu ustał. Odsunęłam się od... przyjaciela? Sama nie wiem już co o nim myśleć od tej nocy...
- Dzięki...- podziękowałam cicho i już miałam odejść, ale ten mnie zatrzymał.
- Nie zrób nic głupiego Mai, proszę...- powiedział z troską w głosie, a ja jedynie kiwnęłam głową. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić Cas po prostu mnie pocałował. Normalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam co zrobić, aż w końcu zdałam się na instynkt i oddałam pocałunek...
5 lat później
Cas
'Jak ja nigdy nie zrozumiem kobiet, a już tym bardziej Ciebie, katarynko. Po tym co się stało po prostu odeszłaś i słuch o Tobie zaginął. Już nawet Natsu uznał, że nie żyjesz... Jednak ja wiem, że żyjesz. Jesteś zbyt silna, żeby umrzeć. Jednak mimo wszystko martwię się o Ciebie. Już tyle razy miałem ochotę zrobić tak samo jak ty to robiłaś i odejść bez pożegnania. Jednak Cama... Nie chcę jej samej zostawić. Jest niesamowita. Gdybyś widziała co robi za pomocą swojej magii. Wyobraź sobie, że jest Myzyczną Smoczą Zabójczynią Słowa. Ona to tak niesamowicie łączy. Wygląda niemal identycznie jak ty. Jednak widzę już, że będzie wyższa od Ciebie. Teraz siedzimy na rocznicy ślubu Natsu i Lu. Wiesz, że Emily jest w ciąży? Gdybyś widziała minę Natsu. Zeref zniknął przez to na jakiś miesiąc. Nawet nie wiesz jak bardzo za Tobą tęsknię. Cały czas, gdy się budzę mam nadzieję, że usłyszę twoj śpiew. '
Skończyłem to pisać, bo uznałem że jednak to naprawdę jest dziwne to co piszę i schowałem to do kieszeni. Wyszedłem na balkon i spojrzałem na otaczającą mnie ciemność. Jednie widać był drzewo stojące niedaleko, a co dziwne było to że coś na nim fioletowego było. I się ruszało? 'Czyżby?' Pomyślalem wyskakując z balkonu na ziemię i zacząłem biec w stronę drzewa. Chyba osoba siedząca na nim mnie zauważyła i zaczęła uciekać. Zacząłem ją ścigać. Próbowała mnie zgubić w lesie, jednak gdy myślała że jej się to udało zaskoczyłem ją i przygwodziłem do drzewa pod którym stała.
- Mai...- powiedziałem patrząc na twarz fioletowowłosej.- Czemu odeszłaś?- zapytałem ze smutkiem. Czekałem aż coś odpowie, ale nic nie powiedziała. Jedynie się do mnie przytuliła.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam. Ja po prostu potrzebowałam czasu, aby się pogodzić ze śmiercią Musici....- w końcu odpowiedziała Musicrose.
- I jej szukałaś, prawda?- dokończyłem za nią, a ona tylko pokiwała głową. Przytuliłem ją mocniej i oparłem swoją głowę na jej.- Tęskniłem, nutko.- Zaczęła się wyrywać z uścisku, ale nie chciałem jej puścić i tylko wzmocniłem uścisk, jednak mimo to się wyrwała. Schyliła głowę, a po chwili z ogromnymi rumieńcami pocałowała mnie, ale jakoś tak pewniej niż za pierwszym razem. Przez tę chwilę miałem nadzieję, że... że zostanie. Nie odejdzie ani nic. Jednak, gdy się odsunęliśmy od siebie straciłem tę nadzieję i posmutniałem.
- Nie odejdę.- powiedziała z uśmiechem na twarzy. Jeszcze nigdy takiej jej nie widziałem.
niedziela, 9 sierpnia 2015
Rozdział 14
Ten rozdział dedykuję Misi, która jako jedyna komentuje ( ostatni komentarz mnie tak rozśmieszył, że aż mama wpadła do mojego pokoju i się na mnie dziwnie patrzała, bo się śmiałam do komputera xD). Ostatnio tak bardzo mi się nudziło, że po iluś tam miesiącach w końcu skończyłam pisać ten rozdział. Koniec tego biadolenia, zapraszam do czytania. *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* ~*~*~*~*~*
Tajemnica
Po całym dniu pracy członkowie Fairy Tail wrócili do gildii. Jak zawsze w tym budynku nagle zrobiło się wesoło. Wszyscy pili, rozmawiali i większa męska część już biło się, w tym oczywiście najzacieklej atakowali Natsu i Grey. Nawet Erza zmęczona siedziała przy barze i jadła swoje ulubione ciasto truskawkowe. Wszystko wyglądało tak jak zawsze, gdy nagle wpadł do środka przez otwarte okno fioletowy kot. Jednak nikt nie zwrócił na niego uwagi, tylko staruszek przyglądał się jemu ze zdziwieniem. Nikt nie zauważył, że exeed płakał.
- STOP!-nagle wszyscy uspokoili się i zaczęli rozglądać skąd dobiegł głos. Tylko Emily zauważyła Alice i podeszła do niej.
- Co się stało?- zapytała zaskoczona tym, że kotka płakała.
- Zapytaj się Mistrza!- krzyknęła z wyrzutem exceedka, wskazując swoją łatką na Macarova. Cała gildia spojrzała z zaskoczeniem na staruszka.
- O co chodzi Alice, Mistrzu?- zapytała Erza.
- No, bo widzicie...- zaczął Macarov lekko przestraszony, bał się reakcji jego "dzieci", jednak po jakimś czasie wziął głęboki oddech.- Mai okazała się seryjną zabójczynią znaną jako... Pieśń Śmierci.- przerwał i spojrzał na gildię. Wszyscy byli zaskoczeni, dopiero teraz zauważył brak jednej osoby.- Alice, gdzie jest Cas?-
-A co Cię to obchodzi? Wyrzuciłeś Mai z gildii to i ja do niej nie należę!- krzyknęła i wyleciała przez okno. W gildii zrobiło się głośno, a najgłośniej krzyczała się dwójka różowowłosych bliźniaków.
Mai
Przez cały dzień szłam byle być jak najdalej od Magnolii, ale bliżej mego celu. Co nim było? Zaskoczę Was. Nie szukałam wcale Igneel'a czy też Musici. Moim celem było odnalezienie Zerefa i dowiedzenie się kim jest ONA. ' Im mniej wiesz tym lepiej.' tyle razy mi to powtarzała Musica, ale nigdy nie zwracałam na to uwagi tylko potakiwałam i uciekałam pobawić się w lesie u podnóża góry, gdzie mieszkałyśmy od zawsze. 'Tęsknię za nią, nie zaprzeczę, ale ... czuję, że tak miało być.' pomyślałam i ze zmęczenia od całodziennego wędrowania na pieszo usiadłam na skale. Dopiero wtedy poczułam jak bardzo nogi mnie bolały.' Ciekawe co porabiają...' urwałam myśl.' Głupia, nie myśl o nich to tylko Ciebie jeszcze bardziej dobija!' Upominałam się za to, że za bardzo się przyzwyczaiłam do bycia w twoarzystwie takich ciekawych osób jakimi są członkowie Fairy Tail. Tęskniłam nawet za tym idiotą Cas'em. Co było dziwne jak dla mnie. Chociaż logicznie rzecz biorąc mimo wszystko byliśmy przyjaciółmi, więc to chyba normalne. Nie zważając na śnieg załżyłam ręce za głowę i oglądałam niebo. ' Gdyby mnie ktoś zobaczył uznałby, że jestem jakąś wariatką.' Pomyślałam w wyobraźni patrząc na siebie okiem obserwatora i cicho się zaśmiałam. Kiedy oglądałam już ciemne niebo dopiero po chwili dotarło do mnie, że powinnam rozbić jakiś obóz czy coś w tym stylu. Wstałam ze skaly i przypomniałam sobie, że niedawno jakąś jaskinię widziałam, więc skierowałam swoje kroki do niej. Choć wydawała się być blisko zanim do niej dotarłam było już strasznie ciemno. Weszłam do jaskini, a tam... ognisko. 'Kto normalny się tutaj by zapuszczał?' Zapytałam się w myślach i dla bezpieczeństwa przygotowałam się do walki. Choć mialam dobry wzrok to jaskinia była dosyć długa i dopiero w połowie zobaczyłam czarną czuprynę.
-CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ?!- wściekłam się widząc przyjaciela. 'Miałam nikogo nie narażać, a tu taki debil się znajdzie i później oczywiście będzie na mnie.'
-Ta, miłe przywitanie godne Mai.-prychnął Cas <Miku nie martw się. Cas jej nie zgwałci :) Też Cię kc <3 dop. Neko>- Wiesz jak trudno było mi za Tobą nadążyć? Niezłe tempo sobie narzuciłaś, Nutko.- powiedział i zaczął wcinać jakieś mięso, a mi na ten widok zaburczało w brzuchu... I to dosyć głośno. Jak można było się spodziewać po tym jakże ukochanym przyjacielu jakim jest Cas, zaczął się ze mnie śmiać.
- Skończ, bo jak Ci język odetnę to zobaczymy czy będziesz się dalej śmiać.- warknęłam do czarnowłosego i usiadłam naprzeciwko niego.- Nie możesz iść dalej ze mną.-
- Czemu niby?- zapytał zaskoczony Cas.
- To zbyt niebezpieczne.-
- Co z tego? Myślisz, że puszczę Ciebie samą?- czarnowłosy zaczynał się denerwować.- Jeśli myślisz, że pozwolę Ci iść na pewną śmierć to się grubo mylisz.-
- Dobra, pogadamy jutro. Nie mam siły na kłótnię.- powiedziałam i jak na potwierdzenie moich słów ziewnęłam. Wzięłam kawałek mięsa i zaczęłam jeść, a kątem oka widziałam, że już odruchowo chciał zacząć kłótnię, ale się rozmyślił. Po zjedzeniu odrazu położyłam się spać.
piątek, 7 sierpnia 2015
Ważne!
wtorek, 24 marca 2015
STAŁO SIĘ!
poniedziałek, 26 stycznia 2015
Grupa C (CaMa 18+)
Szłam przez las, lecz nie mogę powiedzieć, że spokojnie, ponieważ cały czas zachowywałam czujność. Wiedziałam, że ONI deptają mi po piętach i wkrótce zaatakują. Moją lewą rękę schowałam do kieszeni i czekała na wyciągnięcie pistoletu, który był ukryty w dziurze, która przypadkiem kiedyś się pojawiła. Naboje za to miałam schowane w prawej kieszeni. Nie było ich za wiele, ale miałam nadzieję, że wystarczy ich. Jeśli tak nie będzie to już po mnie. Naboje nie były takie zwyczajne, były stworzone z drewna. Właściwie wewnątrz ono było, a z zewnątrz wyglądały jak najzwyklejsze naboje. Dlaczego akurat z drewna? Ponieważ zwykłe naboje tylko ICH by zraniły, a te jeśli trafią w miejsce gdzie powinno znajdować się serce to ONI umrą. Tak działały one jak kołek, a moimi przeciwnikami były wampiry. Jednak one nie były takie jak w bajeczkach, że od słońca się spalą i żyją wiecznie. Nie, mogły spokojnie za dnia sobie chodzić i żyły dłużej od nas - ludzi, lecz nie wiecznie. Czemu mnie chciały zabić? Powodem jest moja krew. Posiadałam bardzo rzadką grupę krwi, tak zwaną grupę C. Pojawiała się u niektórych osób i była dla wampirów niczym narkotyk dla ludzi. U mnie w rodzinie zaistniała pewna tradycja odkąd mój praprapraprapraprapradziadek odkrył, że posiada grupę C, a mianowicie dopóki nie odkryjemy do czego służy ta krew musimy być z inną osobą o tej grupie.krwi, ponieważ tylko wtedy ona przechodzi na potomstwo, bo inne ją zagłuszają. Dlatego po tym jak zostałam ostatnią członkinią mojej rodziny zmieniłam nazwisko i dołączyłam do łowców wampirów. Zabiłam już wiele wampirów, dlatego dostałam od nich przydomek Pieśni Śmierci.
Usłyszałam cichy gwizd. 'Nareszcie' pomyślałam 'Za chwilę zaatakują' I tak się właśnie stało. Po chwili wyskoczyło zza drzew z dziesięć wampirów. Szybko wyciągnęłam pistolet, który już wcześniej załadowałam i zastrzeliłam wszystkich. 'Szybko poszło...' pomyślałam. 'Za szybko...; Zaczęłam szybko rozglądać się za kolejnymi, lecz nikogo nie zauważyłam. 'Cholera... Muszę to zrobić...' O co mi chodziło? Chodziło o zastosowanie grupy C, które już wcześniej odkryłam- mogę używać magii, którą posługują się tylko wampiry. Niestety jest skutek uboczny, który sprawia, że sama zmieniam się z czasem w te krwiopijcze potwory. Po co chciałam użyć magii? Żeby upewnić się, że na pewno to już wszystkie. 'Jednak jeśli to nie wszystkie, to zauważą, że używam magii' olśniło mnie.' Cholera...To na wszelki wypadek przygotuję się do kolejnej walki.' Zaczęłam załadowywać pistolet, gdy nagle poczułam, że nie mam już naboi. 'Jak to możliwe? Przecież je brałam...' W tej chwili zza krzaków wyszedł czarnowłosy chłopak. Miał niebieskie oczy i był ubrany w szarą bluzę i czarne spodnie. Kiedy się jemu lepiej przyjrzałam już wiedziałam z kim mam do czynienia. Był wampirem. Po czym to poznałam? Miał ledwo zauważalną czerwoną obwodę w swoich oczach. Byłam przerażona, nie miałam już naboi, a on mógł z łatwością się mną pożywić, a potem zabić. Czekałam, aż wreszcie mnie zaatakuje, lecz on tylko stał i się na mnie patrzył. W końcu ruszył, lecz gdy na chwilę zamknęłam nie poczułam bólu, a za plecami czułam ledwo wyczuwalne ciepło. Obróciłam się i zobaczyłam go jak walczył z drugim wampirem. 'Czemu on to robi?' Zdziwiłam się, bo zawsze uważałam wampiry za swoich wrogów. Przyglądałam się się tej walce, bo jaki inny miałam wybór skoro nie mogłam się nawet bronić? Dopiero po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że powinnam stąd uciekać. 'Czemu o tym wcześniej nie pomyślałam? Idiotka...' Nie wiedząc gdzie powinnam uciec, bo oczywiście w takich momentach mój mózg musi iść na urlop, zaczęłam biec w tą samą stronę co wcześniej szłam. Biegłam ile sił w nogach, bo słyszałam za sobą różne dźwięki, wiedziałam, że to wampiry wychodzą z ukrycia. Już powoli zaczynałam być zmęczona, gdy nagle ujrzałam światło. 'Nareszcie! Miasto!' ucieszyłam się w myślach, a nowa nadzieja sprawiła, że znalazłam jeszcze jakieś ukryte siły do biegu. Niestety w tej samej chwili zza krzaków wyskoczyła wampirka o blond włosach. Już wystraszona miałam zamiar zacząć biec w inną stronę, jednak ta mnie złapała za rękę i pobiegłyśmy dalej w stronę miasta. 'Czemu te wampiry mi pomagają?' cały czas zadawałam sobie to pytanie w głowie, jednak nie znajdywałam, żadnej sensownej odpowiedzi. Kiedy wreszcie byłyśmy blisko miasta wyskoczyła kolejna wampirka, ale ta miała brązowe włosy i już miała zaatakować, lecz wyprzedziła ją jakaś blondynka. Nie widziałam jej oczu, ale wiedziałam, że jest człowiekiem. 'Chwila... Czy to Janna? Nie ona przecież za bardzo by się bała postawić wampirom... Więc czemu wygląda jak starsza wersja mojej przyjaciółki? Nic nie rozumiem...' Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę. To ta blondynka co wcześniej. Chciała dalej biec, więc nie miałam innego wyboru jak biec za nią. Biegłyśmy tak przez dłuższy czas, lecz już żaden wampir nie wyskoczył nam na "przywitanie". W końcu dotarłyśmy do jakiegoś domu. Był to zwyczajny dwupiętrowy domek. Jednak w środku zdawał się być o wiele większy niż z zewnątrz. Znajdował tam się bardzo długi korytarz, który dalej prowadził pod ziemię. Nagle podeszła do mnie jakaś kobieta. Wyglądała na około 40 lat, miała brązowe włosy z siwymi prześwitami, a jej oczy były koloru zielonego, co najdziwniejsze miała jeszcze mniej dostrzegalną czerwoną obwodę niż u wampirów- grupa C. Uśmiechnęła się.
- Nie martw się nic Ci nie zrobimy- powiedziała takim łagodnym głosem, że w pewnym stopniu jej uwierzyłam. Jednak nie bez powodu od tylu lat działam sama, odkąd straciłam całą moją rodziną nie umiem nikomu ufać, co najwyżej do tego stopnia, żeby podać swoją nową tożsamość. Chciała do mnie podejść, jednak mój nieufny wyraz twarzy dał jej do zrozumienia, że to bezcelowe.- Nazywam się Rose, a wampirka, która Ciebie tu przyprowadziła to Kat. Może zdejmij kurtkę?- zaproponowała, a ja z lekkim wahaniem uczyniłam to. Wtedy ich oczom ujawniła się dosyć pokaźna plama krwi na mojej koszulce.- Zabierz ją do najbliższego pokoju i niech się położy na łóżku. Ja pójdę po opatrunki.- zwróciła się do blondynki i szybkim krokiem popędziła w głąb korytarza, a Kat zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju. Nawet nie zdążyłam się rozglądnąć i już jakimś cudem leżałam na łóżku. Dziewczyna podciągnęła mi lekko koszulkę i mimo tego, że była wampirem to na widok mojej rany, aż się skrzywiła. Po chwili przyszła Rose i założyła mi opatrunek.
- Ani mi się waż wstawać.- powiedziała głosem nie przyjmującym sprzeciwu, a ja nie mając innego wyboru skinęłam lekko głową. Po chwili zostawiły mnie samą w tym pokoju. Zaczęłam się rozglądać o pomieszczeniu. Nic wartego uwagi. Zwykła jasnobrązowa ściana, pod oknem był fotel, a obok mały stolik. 'Co by tu porobić?' pomyślałam, a po chwili zapominając o rozkazie Rose wstałam i wyglądałam na już spowity ciemnością świat. 'Cholera... Skoro nie mam naboi, to będzie trzeba je zrobić, ale nie mam składników... Może później się kogoś zapytam.' Nagle usłyszałam kroki i przezornie wręcz rzuciłam się na łóżko. Po chwili weszły tu dwie osoby, to była ta dziewczyna co wygląda jak Janna oraz ten czarnowłosy wampir.
- No ej! To mój pokój wypad!- oburzył się chłopak za co oberwał od blondynki w bok.
- Ogarnij się spójrz na jej opatrunek.- syknęła do niego, wzrokiem pokazując na mój brzuch. Ten nadal nie zadowolony odszedł na fotel. Za to dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła zamieniać opatrunek.- Wampiry Ci to zrobiły?-zapytała w pewnym momencie, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Nie, Święty Mikołaj... To chyba oczywiste, że te potwory.- odpowiedziałam, zapominając o tym, że jestem w jednym pokoju z krwiopijczą bestią, która uratowała mnie.
- Nie wszystkie wampiry to potwory.- powiedział czarnowłosy.
- Ah... Może i masz rację... Jednak większość wampirów, które spotkałam chciały wypić mi krew do ostatniej kropli. Nie słyszałeś może o rodzinie Dragneel? NIKT z tej rodziny nie umarł śmiercią naturalną, choć z tego co wiem nie mieli z żadną wampirzą szychą na pieńku.- kiedy mówiłam o tym ledwo się powstrzymywałam przed rozpłakaniem się. Widziałam nawet parę śmierci członków mojej rodziny to był okropny widok.
- Widzę, że masz wielki uraz do wampirów, jednak na pewien czas musisz się pomęczyć z ich obecnością.- powiedziała blondynka.
- Z powodu tej rany? Pfff... Nie ma takiej opcji. Miewałam gorsze i jak widać daję sobie nawet radę.-
-No dobra, ale chociaż poczekaj, aż przestanie tak krwawić. Co najmniej z... tydzień, proszę. Nie są tu tylko jedynie wampiry, ale i ludzie z grupą C.- mówiła z prośbą w oczach dziewczyna.
- Eh... No dobrze...- zgodziłam się z niechęcią.
- Będziesz ze mną spała w pokoju, więc będzie trzeba jakoś przetransportować. Co będzie trudne...-
-Mogę normalnie chodzić- przypomniałam i już miałam wstać, ale blondynka od razu mnie powstrzymała.
- Nie wolno Ci wstawać, ale jakoś to zrobimy. Ach... No tak, zapomniałam się przedstawić. Jestem Janna, a tamten to Cas.-mówiąc ostatnie wskazała na czarnowłosego.
Tak minęło sporo czasu. Mimo to, że miałam zostać tylko tydzień to zostałam tam na stałe. Trudno mi to przyznać, ale jednak nie wszystkie wampiry są takie złe. Mimo wszystko nie mam zamiaru im ufać. Dowiedziałam się, że trafiłam do jakiejś organizacji, która ochrania ludzi z grupą C. ' Że też moja rodzina do takiej nie trafiła. Może nadal ze mną by byli...' pomyślałam, a łzy, które tak długo już powstrzymywałam wyszły w końcu na świat. Płakałam jak małe dziecko, które upadło przez kamień na ziemię. Czułam, że ktoś jest w pokoju, ale nie umiałam przestać. Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula, a ja od razu wtuliłam się w tą osobę. Nie ważne kto to był, ważne że próbuje mnie pocieszyć.
Kiedy już się wreszcie uspokoiłam, spojrzałam na osobę, która mnie pocieszała, a był nim Cas.
- Wyglądasz okropnie- powiedział ze skrzywionym uśmiechem oraz współczującym wyrazem twarzy.
- Już miałam Ci podziękować za pocieszenie, ale nie zasłużyłeś.- odpowiedziałam na jego nie miłą, lecz szczerą uwagę.
- A co ja pies, żeby zasługiwać na bezwartościową nagrodę?-
- Jak zwykle zadufany w sobie materialista...-
- Nie prawda. Gdyby tak było nakrzyczał bym na Ciebie, bo teraz mam całą mokrą bluzę.- zauważył spoglądając na daną część swojej garderoby. Miał rację, była mokra jakby ktoś wrzucił ją do wody.
- To pewnie czegoś ode mnie w zamian chcesz.-
- Nie praw...da. No dobra mam do Ciebie prośbę.- w końcu przyznał, a ja słysząc to cicho się zaśmiałam.
- No dobra, mów o co chodzi.-powiedziałam przyglądając się pogodzie na dworze. ' Pada śnieg!' Zauważyłam. ' Trzeba będzie cieplej się ubrać i przygotować na to, że Janna i Kat wyciągną mnie na dwór. Nie chce mi się, ale... może być zabawnie.' Spojrzałam na Cas'a, ale ten patrzył w podłogę i nic nie mówił. ' Czy on...? Nie... Raczej nie.' Trwaliśmy w takiej ciszy i dopiero wejście Evelynn to przerwało.
- Cas, Rose Cię woła. Chyba coś przeskrobałeś.- powiedziała czarnowłosa budząc swojego brata z dziwnego transu.
- Cholera, zapomniałem. Miałem iść z Niną na zakupy. Ta baba mnie zabije!- doznał olśnienia Nightsky i prysnął z pokoju.
- Kat i
Janna czekają na dworze idziesz?- zapytała Evelynn.
- Nie mam i tak nic innego do roboty.- powiedziałam patrząc na mój mini warsztat gdzie leżały niedokończone naboje. ' Mam nadzieję, że Rose pamięta o tym drewnie.' Poszłam po swoją kurtkę i założyłam rękawiczki. Ledwo otworzyłam drzwi i już oberwałam śnieżką w kurtkę. Spojrzałam w miejsce z którego nadleciała i ujrzałam Ukimę. Była to rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach z taką samą czerwoną otoczką jak ja, Rose i Janna, czyli posiadała grupę C. Szybko ulepiłam śnieżkę i rzuciłam w rudzielca< hyhy sorczi musiałam xD dop. Neko>, lecz ta szybko uniknęła jej i po chwili leciała w moją stronę śnieżna kulka. Szybko odskoczyłam, ale oberwałam dwoma z drugiej strony.
Rozpętała się walka na śnieżki. Nie mam pojęcia ile trwała, bo w pewnym momencie odeszłam na bok miałam zamiar odpocząć, lecz usłyszałam jakiś głos, brzmiał bardzo groźnie, ale ja oczywiście ciekawa zaczęłam iść w jego stronę. Po jakimś czasie ujrzałam czarnowłosego mężczyznę. Z wyglądu strasznie przypominał Cas'a i własnie w tej chwili zobaczyłam, że właśnie z tym idiotą rozmawia.
- Co ty wyrabiasz tutaj? - spytał mężczyzna ze wściekłością w głosie.- Powinieneś ją śledzić, a nie łazisz z jakimiś rozpieszczonymi laluniami.-
- Przepraszam, kazali mi iść po zakupy z Niną...- zaczął się tłumaczyć Cas, lecz przerwał przez cios zadany przez tego wampira. 'Czyżby to był jego ojciec?' pomyślałam.
- To następnym razem odmów i rób to co do Ciebie należy. Chyba, że...- tutaj się obleśnie uśmiechnął.- Chyba, że chcesz pozwolić swojej małej siostrzyczce pocierpieć?-
- Zostaw ją w spokoju! Obiecałeś!-
- Ty też, Cas. Jednak coś nie dotrzymujesz tego.-
- Dotrzymuję!-
-To gdzie jest ta dziwka?-
- N-Nie wiem...-
- No właśnie... Spadaj jej szukać!- złapał Nightsky'a za bluzę i rzucił przez płot. Szybko schowałam się za najbliższe drzewo, ale mężczyzna nawet nie spojrzał na chłopaka i odszedł w swoją stronę. 'O kogo chodzi? Przecież nikt nie ma u nas z wampirami na pieńku...Oprócz mnie.' Powoli podeszłam do Cas'a, a ten wystraszony odskoczył ode mnie, gdy byłam dosyć blisko niego.
- Słyszałaś wszystko?- zapytał ze strachem w głosie, a ja w odpowiedzi tylko westchnęłam i lekko skinęłam głową.
- O mnie chodzi prawda?- spytałam, a młody wampir lekko posmutniał i przez pewien czas się nie odzywał.- Rozumiem to za tak- już miałam odejść, gdy zatrzymał mnie jego głos.
- Wiem, że jesteś ostatnią z Dragneel'ów.-odwróciłam się do niego, jednak na mojej twarzy nie widać było żadnych uczuć.
- Co z tego? Chcesz mnie zabić? Proszę bardzo, masz właśnie idealną szansę. Już i tak za długo unikam tego losu.- spojrzałam w niebo, które było widać przez gołe gałęzie drzew i uśmiechnęłam się.- Może w końcu spotkam moją rodzinę.-
-Nie... Ja tego nie zrobię. W dodatku nie chodzi o zabicie Ciebie.- zaskoczona spojrzałam na niego.- Chodzą plotki, że nie jesteś jedyną uratowaną Dragneel'ówną.-
- Plotki to plotki. Nikt nie żyje.-
-Skąd to niby wiesz? Czemu nie masz nadziei, że ktoś przeżył?-
-Może dlatego, bo widziałam jak umiera moje młodsze rodzeństwo? Albo widziałam szczątki ciała mojej mamy? Widziałam już tak straszne rzeczy, że już zapomniałam co to nadzieja.-powiedziałam smutno, a w jednym oku pojawiła się pojedyncza łza, która po chwili spadła na zimny śnieg.
- Nawet tutaj nie miałaś nadziei, że wreszcie będzie dobrze?-
- Nie. Nadzieja na lepsze już według mnie nie istnieje- odpowiedziałam i odeszłam wolnym krokiem do pokoju. Nikt mnie nie zatrzymywał, nikt nie atakował śnieżkami, a gdy weszłam do środka Rose poczęstowała mnie ciepłym kakaem na co odpowiedziałam sztucznym uśmiechem. 'Widzisz Natsu jak bardzo jestem do Ciebie podobna? Tak jak ty udaję szczęśliwą mimo tego, że taka nie jestem. Jednak ty umiałeś pocieszać, ja nigdy nawet nie próbowałam, bo wiem, że nie wyjdzie tak jak powinno.' Na wspomnienie o młodszym bracie< tak tutaj są rodzeństwem, jakoś tak mi bardziej pasowało. dop. Neko> jak zwykle pojedyncza łza spadła na podłogę. Na szczęście już wtedy siedziałam u siebie w pokoju, więc nikt tego nie zauważył.
- Znowu płaczesz. Dziwne, że wszyscy uważają Ciebie za taką wesołą.- usłyszałam Cas'a.
- Zostaw mnie w spokoju. Teraz nawet bezwartościowej nagrody nie dostaniesz.- powiedziałam ze wzrokiem wbitym w okno.
- Cały czas zimna oraz oschła tylko i jedynie dla mnie. Mam się czuć wyróżniony?- odezwał się półżartem czarnowłosy, co z nieznanych powodów mnie rozśmieszyło.
-Ech... Jest już ze mną naprawdę źle, że takich żartów się śmieję.-
- Popieram. Jednak to jakaś odmiana, bo płakanie nic nie pomoże, lepiej spróbuj patrzeć na pozytywy w tym wszystkim. Na przykład: Poznałaś mnie.-
- Jesteś idiotą.- jednak mimo wszystko zaśmiałam się, ale po chwili spoważniałam, bo zauważyłam, że Cas cały czas coś trzyma za plecami.- Co tam masz?-spytałam, odruchowo już przygotowując się do złapania za broń. Nightsky powoli pokazał co trzymał tam, a okazało się tym- paczka piwa.
- Pijemy?- zapytał z uśmiechem na ustach, a ja w odpowiedzi zabrałam mu jedno piwo, otworzyłam i się napiłam. Chłopak chwilę nie zrozumiał co się stało, lecz po chwili poszedł w moje ślady.Chwilę oboje odczekaliśmy, aż alkohol zacznie działać.- Wiesz, że wampiry chcą się pozbyć Ciebie ze względu na własne bezpieczeństwo?-
-Pff... Mogli ze mną nie zaczynać, a teraz będzie na mnie. Jednak mam pewnego asa w rękawie.- uśmiechnęłam się na myśl zdziwionych twarzy moich ofiar, a następnie wypiłam kolejne piwo. Już mi lekko szumiało w głowie. Zobaczyłam, że Cas jest zaciekawiony tym co powiedziałam.- Nie bez powodu jest nazywana Pieśnią Śmierci. Potrafię tak jak wy, wampiry posługiwać się magią. Zapewne to dzięki grupie C.-Chłopak słysząc to popijał napój i rozmyślał nad tym co powiedziałam, a ja prawdopodobnie pod wpływem alkoholu zaczęłam opowiadać o moim odkryciu, o rodzinie i w ogóle po raz pierwszy przed kimś się tak bardzo otworzyłam. Wiedziałam, ze nie powinnam, bo przecież jest zmuszany do śledzenia mnie, ale olewałam to. Pamiętałam o tym, że nie robi tego z własnej woli, a ja sama potrzebowałam to komuś powiedzieć. Gdy opowiadałam o tym jak patrzałam na śmierć Natsu po raz któryś dzisiejszego dnia płakałam, a Cas znowu mnie przytulał. 'Mogłabym tak przytulać się do niego wiecznie.' nagle przyłapałam się na tej myśli i gdybym byłą trzeźwa zbeształabym się za to, ale nie zrobiłam tego. Sama nie wiem jak się to stało, ale z przytulania przeszło w całowanie. To było dziwne uczucie, jakbym jednak poczuła, że może jednak być lepiej.
18+
Po chwili stałam przyparta plecami do ściany, a czarnowłosy zabrał się za zdejmowanie ze mnie bluzy, do której niebawem dołączyła koszulka. Dalej zawzięcie całując, zaczął pieścić moje piersi, przez co cicho pojękiwałam. Lekko popchnął mnie na łóżko i zabrał się za rozpinanie mojego stanika. Trochę ciężko mu to szło, przez co, nie umiejąc się powstrzymać, cicho się zaśmiałam, a ten spojrzał na mnie z wyrzutem, zaraz dokańczając to, co zaczął. Opuścił moje wargi i wziął się za sutki. Co jakiś czas je podgryzał, wydawałam z siebie coraz głośniejsze jęki. W między czasie zdjęłam jego górną część garderoby. <Zabilibyście mnie gdyby teraz wpadła Janna? xD Wiem, że tak. ;-; dop. Neko> Nie mogąc znieść leżenia na dole, ostatkiem sił przewróciłam chłopaka na plecy i spojrzałam na niego triumfalnie. Uśmiechnął się lekko, najwidoczniej odpowiadała mu taka kolej rzeczy. Przysunęłam usta do jego grdyki, złożyłam na niej parę mokrych pocałunków. Ręką powoli zaczęłam wędrować do rozporka jego spodni. Gdy poczuł, jak moja dłoń dotyka jego męskości przez bieliznę, zadrżał lekko, a z jego ust wydobyło się ciche, rozkoszne westchnienie. Bardzo mnie ono usatysfakcjonowało. I jednocześnie podnieciło. Krążyłam dłonią po jego bokserkach, na których zaczynała rosnąć dość sporych rozmiarów wypukłość. Zrobiłam malinkę na jego szyi, po chwili przygryzając skórę w tym miejscu, i chwyciłam za jego penisa, pracując szybko dłonią. Patrzył na mnie spod przymkniętych powiek, czułam się jak najbardziej pożądana kobieta na ziemi. Znów zajął się pieszczeniem moich piersi, chcąc dostarczyć przyjemności również mnie. Nie mogąc już wytrzymać, wstałam na chwilę z łóżka, po czym wręcz zrzuciłam z siebie spodnie i majtki, ukazując się Cas'owi całkowicie nago. Pozwoliłam, by ponapawał się przez chwilę tym widokiem. Pożerał mnie wzrokiem, podobało mi się to. Ponownie wróciłam na posłanie i usiadłam na jego biodrach, lekko ocierając się o niego dolną partią ciała. Jęczałam cicho, przez co czarnowłosy jeszcze bardziej się podniecał.
Po chwili zastanowienia, wyjęłam gumkę spod kołdry, nawet nie wiem, skąd ona się tam wzięła. Lecz nie to było teraz ważne. Nałożyłam ją na jego członka, po chwili obficie śliniąc. Cas pojękiwał cicho, gdy to robiłam. Nie chciałam zbyt długo się tym zajmować, byłam już na skraju wytrzymania, więc po chwili znów przesunęłam się na jego biodra.
- Wejdź we mnie... - szepnęłam, ponownie chwytając za jego męskość i unosząc się lekko. Ten, bez chwili zastanowienia wsunął się we mnie jednym płynnym ruchem, głośno dysząc. Wydobył się ze mnie cichy krzyk przyjemności. To uczucie wypełnienia, które mnie opanowało, było niesamowite, nie mogłam opisać tego słowami. Lekkim ruchem bioder dałam mu znać, że może zacząć się ruszać. Mógł to robić od samego początku. Byłam naprawdę rozluźniona i podniecona.
Poruszał się we mnie coraz szybciej, sprowadzając mnie na granice szaleństwa. Zamknęłam oczy, ciesząc się tym uczuciem, które niedługo miało się skończyć. Czułam, że dochodzę. Wydawało mi się, że Cas'owi też niewiele brakowało. Zaczęłam lekko ściskać swoje sutki, krzycząc w niebogłosy. Czarnowłosy przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Gryzł moje wargi, ssał i lizał. Był naprawdę dobry w całowaniu.
Niewiele trzeba było czekać, zanim oboje doszliśmy i wyczerpani padliśmy obok siebie na łóżku. Próbowałam uspokoić oddech, on również.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
No kochana Miku mam nadzieję, że się podoba, bo heh pracowałam nad nim od 2014 roku. Ja leń i wena leń. Czasami bez weny pisałam i to pewnie widać, ale często musiałam czekać na wenę, co był trudne, bo jak ja chciałam pisać to weny nie było i na odwrót.
piątek, 23 stycznia 2015
Liebster Award
1. Jak masz na prawdę na imię?
Naprawdę nazywam się Asia.
Mai: i zabije każdego za nazwanie jej Aśką...
2. Co jest twoją pasją? (prócz pisania)
Moją pasją jest śpiewanie. Kij z tym, że nie umiem(dlatego Mai umie xD )
3. Czego boisz się najbardziej?
Najbardziej boję się tego, że w końcu zostanę całkiem sama oraz ciemności.
Mai: Głupia naoglądała się horrorów i widzi nie wiadomo co.
;___;
4. Ulubiony rodzaj muzyki i piosenkarz/zepół (jeśli posiadasz).
Uwielbiam rock'a, a uwielbiam kilka zespołów, ale najbardziej Skilleta oraz Evanescence .
5. Opisz siebie w 3 słowach.
Zwariowana, pesymistyczna....
Mai: łatwa do wkurzenia.
6. Ulubione anime?
Oprócz FT? Podoba mi się Zakuro (zawsze zapominam dalszej nazwy) i Naruto (aktualnie jeszcze oglądam).
7. Wymień 3 ulubione postacie z Ft.
CANA <3 (jakoś tak ją lubię), Wendy i...
Mai: Mogę ja za Ciebie?
Dobra, bo nie mam pomysłu.
Mai: Levy :v
8. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem i dlaczego postanowiłaś/eś założyć bloga?
Uhuhuhu... Ogólnie pisać zaczęłam dlatego, bo pani w bibliotece zorganizowała konkurs pisarski i... o dziwo polubiłam pisać. Dlaczego stworzyłam bloga? Hmmm... Jakoś tak czytając ff innych blogerów zawsze wymyślam swoje własne dokończenia i w pewnym momencie powstała Mai. W końcu znikąd wpadlłam na pomysł stworzenia bloga.
9. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Szczerze? Muzyka, przyjaciele oraz rodzina.
10. Jak zaczęła się twoja przygoda z anime?
Emm... Tak świadomie zaczęłam oglądać anime za namową mojej koleżanki, kiedy była u mnie i robiłyśmy projekt na angielski.
11. Ulubione gatunki anime i dlaczego?
No... Nie ukrywajmy... Ecchi, ponieważ jakoś tak przypadło mi do gustu... Niewiem dlaczego.
Nominuję:
Czarna - http://fairytail-serce-smoka.blogspot.com/
Akane Dragneel - http://borkaborkowska.blogspot.com/
Lavana Zoro - http://fairytail-galevy-kaskada-nienawisci.blogspot.com/
Yin Fortis - http://smierc-to-nie-koniec.blogspot.com/
Agnieszka Milczarek - http://opowiadania-fairy-tail.blogspot.com/
Tsuki i NatsuSalamander - http://fairy-tail-teraz.blogspot.com/
Feluś- chan i loveanime321 - http://ft-love-4-ever.blogspot.com/
Oliwia Natsuki - http://lucy-celestialprincess.blogspot.com/
Lamia Eiss'ia - http://sercafairytail.blogspot.com/
Nie chce mi się 11 blogów(pewnie jakiś fajny pominęłam ale cicho), więc tyle zostaje :v
Moja pytania:
1. Ulubiona piosenka?
2. Jakie jakie jest twoje hobby?
3. Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
4. Ulubiony rodzaj książek (jeśli posiadasz)?
5. Czy boisz się horrorów?
6. Jakie jest twoje nastawienie do życia?
7. Ulubione anime (oprócz FT)?
8. Czy lubisz czytać książki?
9. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
10. Ulubiona postać z FT?
(Teraz dziwne pytanie, bo musiałam i odpowiadać mi tu szczerze)
11. Czy widujesz postacie (także te własne) ze swoich opowiadań?
piątek, 2 stycznia 2015
Rozdział 13
Prawda
Mai
- Nadzieja matką głupich- pomyślałam siedząc na kanapie i patrząc w sufit. - Wyrzucą mnie z gildii to pewne, a ja niestety polubiłam ją. W dodatku tu jest też moja rodzina. Jednak prędzej czy później poznają prawdę. Ugh... Czemu życie jest takie trudne? - moje rozmyślania przerwał nagły ruch w pokoju. Szybko spojrzałam w tamtą stroną i zobaczyłam Cas'a. Przypadkiem znowu przypomniałam sobie wczorajszą noc, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Cholerny alkochol... A jeśli on pamięta wszystko? Co wtedy? - w głowie miałam tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. Znowu spojrzałam na czarnowłosego, który właśnie przyglądał mi się badawczo.
- Coś się stało, Mai?- nagle spytał i dopiero teraz poczułam samotną łzę, spływającą po moim policzku. Szybkim ruchem ręki starłam ją i odwróciłam się. - Masz zamiar im to powiedzieć?- dalej próbował uzyskać ode mnie jakąś odpowiedź.
-Tak- odpowiedziałam ledwo słyszalnie, lecz wiedziałam, że usłyszy. Odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że jest zaskoczony.- Od początku wiedziałam, że nie powinnam była dołączać do tej gildii.-powiedziałam swoje myśli na głos, ale już patrzałam w jakiś punkt na ścianie. Stałam tak chwilę, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie przytula.
- Nie płacz, może wszystko będzie dobrze?- powiedział niebieskooki z głową w moich włosach.
- Dziwne, że jemu to nie przeszkadza...- pomyślałam. Dopiero gdy dotarło do mnie znaczenie jego słów zauważyłam, że po moich policzkach spływają, jak się okazało, łzy. - Dlaczego jesteś taka słaba Mai? Czemu zawsze płaczesz? Jesteś słaba i przez to wszystko tracisz. Nie umiesz utrzymać tego co dla Ciebie jest ważne. Pewnego dnia stracisz wszystko. Nawet tego czarnowłosego idiotę...- mówił jakiś głos w mojej głowie. - Nie... to było inaczej...- przypomniałam sobie pewną rozmowę. Rozmowę z bardzo ważną osobą dla Natsu- Igneel'em. Ten czerwony smok był naprawdę miły, a dla mojego kuzyna zrobiłby wszystko. Poprawka: Zrobił dla niego wszystko czego potrzebował różowo włosy. Nauczył go władać magią, wychował, porzucił, gdy musiał to zrobić. Musica mówiła mi dlaczego x777 7 lipca prawie wszystkie smoki zniknęły. Powód był prosty- musieli opracować plan pokonania Acnologii. Niestety coś się stało, a Musica w czasie tej narady miała wizję ze mną. Co w niej było? Nie mam pojęcia. Nie wiem też ile tak stałam w objęciach Cas'a. Chciałam go lekko.odepchnąć od siebie, ale wtedy jak na komendę szybko mnie póścił.
- Muszę to zrobić...- powiedziałam i wyszłam jak człowiek przez drzwi i skierowałam się do gildii.
- On nic nie pamięta...- uświadomiłam nagle sobie przypominając niedawne wydarzenie.- To chyba dobrze...- mimo wszystko czułam lekkie ukłucie w sercu.- Ja chyba nie...- Jak jakaś wariatka przywaliłam sobie z liścia- Głupia! To przyjaciel i na dodatek idiota!- upominałam siebie w myślach. Teraz spojrzałam przed siebie i zauważyłam wielkie, brązowe drzwi prowadzące do Fairy Tail. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Już miałam się schylić, gdy uświadomiłam sobie, iż nie ma przed czym. W gildii było pusto. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że dzisiaj wszyscy członkowie, którzy nie byli na misji, a Erza ich złapała, musieli pomagać odbudować zniszczone przez ludzi Zerefa budynki. Poszłam na schody, a potem stanęłam przed gabinetem mistrza. Znowu głęboki.oddech, bo się lekko zdenerwowałam i zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam: " Wejść!" Oczywiście weszłam. Siedział tam Macarov <autokorekta chciała napisać Makaron xD>i wyczekująca na mnie patrzył.
-Chciałam...- cicho zaczęłam, a gdy uświadomiłam sobie, że mówię za cicho wzięłam po raz trzeco głęboki oddech i powtórzyłam- Chciałam poinformować, Mistrza, że dołączając do gildii naraziłam Was na niebezpieczeństwo. Zapewne, gdy wszystkiego Mistrz się dowie to mnie wyrzuci z gildii, ale... nie ważne.- Wzięłam po raz kolejny głęboki oddech, bo opowiadanie o czasach, gdy wszystko było dobrze jest dla mnie bolesne.- Jak pewnie Mistrz wie, Natsu ma zablokowane wspomnienia, dotyczące mojej osoby. Jest jednak pytanie "Co ja z tego powodu zrobiłam?". Jednak po koleji. Najpierw chciałabym wytłumaczyć kto i dlaczego to zrobił, zanim dojdę do sedna sprawy.- zrobiłam krótką przerwę i zobaczyłam, iż Macarov lekko się niecierpliwi.- Musica, smoczyca, która mnie wychowała, miewała czasami wizje, a ostatnia, o której mi jest wiadomo, dotyczyła właśnie mnie. Pokazywała jak z wściekłości zabijałam ludzi, rozwalałam wszystko co na mojej drodze stało. Oczywiście powiedziała o tym Igneel'owi, a co on zrobił? Zablokował Natsu pamięć dotyczącej mojej osoby, a także odseparował go ode mnie. Mistrz pewnie ma nadzieję, że wizja się nie spełniła. Jednak to płonna nadzieja. Zabiłam w przeciągu 6 miesięcy wiele osób, a co najlepsze: miałam wtedy 6 lat.- zaśmiałam się cicho, a potem czekałam na reakcję Macarova. Siedziałam tak i patrzałam na staruszka dłużą chwilę, gdy wreszcie się odezwał.
- Pieśń Śmierci...-to nie było pytanie, ale mimo wszystko kiwnęłam głową na potwierdzenie. Wiedziałam co za chwilę powie.- Wiesz, że muszę chronić innych członków gildii?-
-Wiem i dlatego chcę odejść z gildii.- odpowiadam z kamienną twarzą. Mistrz wyciąga jakiś przedmiot, następnie przystawia go do mojego znaku. Po chwili na moim ramieniu nie ma nic świadczącego o mojej przynależności do Fairy Tail. Jak maszyna wstaję z krzesła, otwieram drzwi od gabinetu Macarova, potem wychodzę z gildii. Nie chcę patrzeć na ten budynek, więc biegnę ile sił w nogach do domu. Kiedy dotarłam w reszcie do celu, otwieram drzwi i już chwilę po wejściu z moich oczu poleciały łzy. ' Znowu go straciłam.' Pomyślałam z bólem w sercu. ' Jednak tym razem odejdę sama. Koniec narażania innych. Czas powrócić do poszukiwań, jednak tym razem kogoś innego.' Rozmyślałam, pakując swoje rzeczy. Szybko napisałam listy do Alice i Cas'a, a następnie wyskoczyłam przez okno. 'Witaj samotność. Dawno się nie widziałyśmy...'
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Tak wreszcie nowy rozdział.
Mai: Ona chciała Wam zrobić jakże 'miły' prezent nowo roczny i pomijąc opowiadanie o mojej przeszłości.
Miałam zły humor nooo... W dodatku w końcu wrzuciłam ten szajs...
Emo Mai hyhy xD