Śpiączka
Natsu
- Oi, Lucy!- zawołałem do blondwłosej przylepionej do moich pleców.- Patrz!- wskazałem na Elder, które z góry wyglądało naprawdę imponująco. Poczułem jak ta niepewnie obraca głowę we wskazaną przeze mnie stronę. Usłyszałem ciche westnięcie zachwytu, a następnie jak Lucy rozluźnia uścisk. Ja nie mogę... Niby taka słaba, a o mały włos mnie nie udusiła... Najwidoczniej zachowanie naszej dwójki śmieszyło smoczycę, bo usłyszałem jej ciche chichotanie...
- Co Ciebie tak śmieszy?- zapytałem Musicę.
- Smoczy Zabójca, hm?- ta zignorowała moje pytanie, ale mruknęłem cicho "tak".- Ech...- smoczycę to... zasmuciło? Może coś się stało jej wychowankowi...lub wychowance...
- Coś się stało, Musica?- najwidoczniej nie tylko ja zauważyłem, że coś smoczycę zasmuciło, bo Lucy zadała to pytanie.
Smoczyca milczała przez resztę drogi i dopiero, kiedy dotarliśmy na miejsce nas o tym powiadomiła.
- Podobał się lot?- zapytałem ze śmiechem, kiedy pomagałem zejść Lucy z Music'ki. Ta tylko spojrzała na mnie groźnie i ruszyła za smoczycą do groty <a może jaskini? Jest jakaś różnica? dop. Echii>. W środku były szkielety zwierząt, resztki mięsa i co najdziwniejsze łóżko na którym spała fioletowowłosa dziewczyna. Miała rozpuszczone włosy i tylko od przodu do tyłu, po prawej oraz lewej stronie, były zaplecione warkoczyki. Była ubrana w jasnofioletową bluzkę na krótki rękaw i ciemnofioletowe spodnie.<wow tak achromatycznie dop. Echii> Na nogach miała założone jeszcze fioletowe z czarnymi paskami buty i... kota?... Pewnie to wychowanka Music'ki.... Oczywiście dziewczyna... nie kot... Hmm... A gdyby to koty były Smoczymi Zabójcami?... Nagle oberwałem w oczy... ogonem?... Musica... Spojrzałem na nią wściekły, że mi przerwała rozmyślanie, ale zauważyłem jej smutny wzrok utkwiony w fioletowowłosą i...
- Ona nie żyje?- zapytałem muzyczną smoczycę.
- Ech... Ona żyje...- przerwała na chwilę i westchnęła- Przynajmniej tak myślę od dokładnie pięciu miesięcy... Co jej się stało? Już mówię, ponieważ to jest związane z misją...- znowu przerwała i smutnym wzrokiem spojrzała na dziewczynę.- Nazywa się Mai Musicrose i jak zapewne domyślacie się, jest Muzyczną Smoczą Zabójczynią. Od chyba już to będzie ośmiu lat szuka jedynego, żywego członka jej rodu... Ale to nie jest ważne...-
Pięć miesięcy temu usłyszałyśmy o przybyciu niejakiego "Salamandra". Mai uparła się, że chce pójść i poznać go na własne oczy. Więc zmieniłam się w człowieka i poszłyśmy go szukać... Pech chciał, że spotkałyśmy ludzi Zerefa. Rozpętała się walka. Mai walczyła z jakąś różowowłosą dziewczyną. Taka trochu "emowata" jak to wszyscy z gilldii Zerefa... Nagle zostałam ogłuszona. Nic nie słyszałam, ale kątem oka widziałam jak Mai z nią przegrywa. Miała już wyczerpaną magię, złamaną prawą rękę i lewą nogę. Uciekała... a ja nie mogłam nic zrobić, bo sama walczyłam... Zabijałam ich jeden po drugim... Mai by na mnie nawrzeszczała. Nienawidziła gdy kogokolwiek zabijałam... Nie ważne czy to wróg czy przyjaciel... W pewnym momencie... znikli?... Znowu słyszałam i zaczęłam pędzić tropem Mai, gdy dotarłam na miejsce... ona... niby umarła. Jednak słyszałam jej bicie serca. Wierzyłam, że ona żyje...
- Tydzień temu poruszyła lekko ręką...- smoczycy głos zaczął się łamać.
- Musica?- nagle usłyszeliśmy czyiś głos. Po chwili do groty wszedł czarnowłosy chłopak. Był ubrany w niebieską bluzę i czarne spodnie.- Och... Masz gości... To ja wrócę później-
- Nie... Zostań... To jest Castiel Nightsky.-przedstawiła chłopaka Musica- Przez Mai zwany encyklopedią lub słownikiem.-
- Ale mówcie mi Cas- powiedział ze smutkiem i złością. Widać nie lubi jak ktoś go tak nazywa...- Jestem Smoczym Zabójcą Słowa.- tym razem w jego głosie było słychać dumę.
- Ja jestem Natsu Dragoneel, Ognisty Smoczy Zabójca, a to jest...- wskazałem na blondwłosą.- Lucy Heartphillia, Magini Gwiezdnych Duchów.-
- Cas, pomożesz tym magom w zdobyciu składników do lekarsta dla Mai- powiedziała stanowczo, a gdy chłopak już miał zaprzeczyć, dodała:- Nie przyjmuję odmowy, chyba, że...- tu z szatańskim wyrazem twarzy dokończyła-się BOISZ?-
- Nie boję się...- od razu zaprzeczył, po czym dodał:- Kiedy wyruszamy?-
- Dziś- równocześnie odpowiedziały Musica i Lucy... Może jednak będzie ciekawie?...
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Jest dziś, bo miałam wenę i mogę xD
Mai: Nie, nie możesz...
Cicho... Ty jesteś w śpiączce!
Mai: ... *facepalm*
Mniej więcej tak wyglądały włosy Mai.
fajny blog, zapowiada sie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny rozdział
Bardzo fajnie się czytało całą notkę, ładnie napisane, nie widziałam błędów... ale tekstu mogłobyć trochę więcej no ale cóż :). Podoba mi się imię Musica- fajnie to wymyśliłaś :) Smoczy Zabójca Słowa? o na pewno będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga :)
http://gruvia-nowa-nadzieja-ft.blogspot.com/
Życzę dużo weny :)
Jedno słowo określa ten rozdział: ZAJEBISTY! No po prostu jak to czytałam to zaparł mi dech w piersiach!
OdpowiedzUsuńLaxus: Znowu ci to powiem: USPOKÓJ SIĘ!
Ty to wykrzyczałeś, a nie powiedziałeś!
Laxus: Mała różnica.
Mówię ci za chwilę dostaniesz PATELNIĄ W ŁEB!!!!
Laxus: Teraz to ty krzyczysz. Z resztą nie boję się już twoich patelni.
Ale wiesz kupiłam nową tytanową *szatański uśmiech*
Laxus: I pewnie chcesz ją wypróbować?
Dokładnie, a więc KABOOM *uderza go patelnią w łeb*
Laxus: Dobra...jest...*pada na ziemię*
No wiem ^^
Freed: *przybiega nie wiadomo skąd* Coś ty zrobiła Laxusowi?!
A tylko uderzyłam go patelnią.
Freed: TYLKO?!
Tak. Dobra, a teraz weź swojego ,,boga'' i leć z nim do Narnii!
Freed: Co?!
To *wrzuca ich do szafy* No i spokój. W każdym razie rozdział MEGA i z (nie)cierpliwością czekam na następny. No i weny~~!
Malinq & Laxus*nieprzytomny* & Freed
Super! Tak... W końcu komentuje ten rozdział.
OdpowiedzUsuńEmily: Zabiłam Mai ;-;
Ale ona żyje...
Emily: To moja wina. zabiłam Mai...
Ech... Śle wene sama bo Emily się do niczego nie przyda i nie pomoże z wysyłaniem.