poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4

               Wyprawa po składniki

Cas

Jak on już mi działa na nerwy... Ciągle chce się kłócić albo bić... Dlaczego on tak bardzo mi przypomina Mai?

Około rok temu, jama Music'ki

- Oi, popsuta katarynko!- zawołałem Mai.
- Czego, błędny słowniku?!- jak zwykle dziewczyna zezłościła się na mnie za to przezwisko, a ja mam się nie wściekać na nią?! Chyba sobie jaja robicie...
- Nie nazywaj mnie tak, połamany nutniku!- już gotowałem się do bójki.
- Uspokuj się, Castiel!- tylko jedna osoba mnie tak nazywa... Musica.
- Po co niby? Chcę pokonać Mai zanim wyjadę!- krzyknąłem już wkurzony na smoczycę. Jak mogła mi przerwać kłótnię z Mai?!
- Jak to wyjeżdżasz?...- zapytała już niezbyt chętna do bójki dziewczyna. No dzięki wielkie Musica...
- Ech... Znalazłem wreszcie moją siostrę- wreszcie postanowiłem wytłumaczyć moje nagłe postanowienie.- Nie wiem czy kiedyś znowu się zobaczymy, dlatego chcę wreszcie z Tobą wygrać.-
- To ja nie chcę walczyć... - już całkiem jej odbiło?! Nie chce ze mną walczyć? To nie może być Mai.- Chcę zobaczyć czy nadal będziesz silny, gdy się znowu spotkamy.-
- Czyś ty głucha? Powiedziałem, że już pewnie się nigdy nie spotkamy...- już działała mi na nerwy bardziej niż kiedykolwiek...
- Możesz sobie teraz walczyć... ale nie ze mną...- dziewczyny... i jak je zrozumieć?...- Może i zawsze się kłócimy, ale to jest coś co stało się naszym zwyczajem, którego będzie mi brakować, gdy odejdziesz. W dodatku... Nie ważne co mówię podczas tych kłótni i tak jesteś moim przyjacielem.-

Tego dnia rozmawiałem z katarynką ostatni raz... Teraz gdy o tym myślę to rozumiem o co jej chodziło.
Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem jak ktoś mnie chce zaatakować. Wiedziałem, że nie zdążę uniknąć tego ciosu...
- Ryk Ognistego Smoka!- osobnik, który prawie mnie zranił został "lekko" spopielony.
-Arigato- rzuciłem krótko i odszedłem trochę dalej, aby rzucić okiem na to co się dzieje. Zaatakowała nas chmara ludzi Zerefa. Moją uwagę przykuły dwie postacie wyróżniające się na tle tych wszystkich osobników. Jedna z tych osób stała na górze i... malowała pędzlem w powietrzu?! Następnie te postacie ożywały i pomagały tamtym ludziom... Czylo walczymy z... obrazami? Wtedy dojrzałem znajomą twarz... Rin... Poznałem go następnego dnia po wyjeździe z Elder... Odrazu wiedziałem, że jest z nim coś nie tak... ale nie pomyślałbym, że jest jednym z ludzi Zerefa... To przez nich Mai jest teraz w śpiączce, a teraz nie chcą dopuścić do tego, aby się obudziła? Po co? Aj olać te obrazu. Rin... Lodowy Zabójca Bogów vs Słowny Smoczy Zabójca...
- Twór Smoka Słowa: Miecz jednoręczny- moja prawa dłoń zalśniła na szaro, a następnie pojawił się w niej miecz. Zapamiętałem w którą stronę muszę iść, aby dotrzeć do Rin'a i zaczęłem przebijać się przez obrazy ludzi Zerefa.
- Co ty robisz?- usłyszałem słowa Lucy, ale nic z tego sobie nie robiłem, dalej parłem naprzód.
W końcu dotarłem do mojego celu i zaatakowałem, ale żeby nie było od przodu. Ten lekko zaskoczony szybko stworzył sobie miecz i sparował atak.

Natsu

Kiedy ten idiota odszedł na bezpieczną odległość, wkurzyłem się. Co on sobie myśli?! My tu walczymy, a on zamiast nam pomóc odchodzi... Po pewnym czasie ruszył, ale z utkwionym wzrokiem w jednym punkcie. Czyżby po drugiej stronie są jacyś silniejsi magowie? Z tymi to Lucy sama sobie poradzi, więc wybrazłem byle jaki kierunek i zaczęłem się przedzierać przez tych ludzi. Było ich coraz więcej czy mi się wydaje? Może dowiem się skąd ich tylu? W końcu wydostałem się z tego "morza" ludzi i byli tylko pojedyńczy. Spojrzalem skąd oni się biorą i... ujrzałem dziewczynę ubraną w czarną bluzę z kapturem i jeansach. Miała różowe włosy, tego samego odcieniu co ja i zielone oczy... Chwila... Ona wygląda jak żeńska, "emowata" wersja mnie! Tylko ona... malowała? I to tych ludzi, a oni nagle... ożywali...
- Kim jesteś? I po co tu przyszedłeś? To teren Zerefa. - powiedziała beznamiętnym tonem.
- Jestem Natsu Dragoneel z Fairy Tail i przyszedłem tu odnaleźć kwiat snu.- odpowiedziałem, a po chwili dodałem jeszcze:- Zejdź nam z drogi, bo użyję siły. -nic. Olała mnie, ale przestała malować.- Kim jesteś?- znowu nic. Ech... Może to jakiś robot i się zepsuła?
- Jestem Emily... Emily Dragoneel.- raczyła się wreszcie przedstawić... Chwila...
-COOOOOOOO???!!!- wrzasnąłem zdziwiony.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Tadam! Wrzuciłam dziś!
Mai: Choć jej się nie chciało...
Tak samo sprzątać niezbyt się chce...
Mai: A chcesz, aby mama Ci kompa naprawiła?
No oczywiście.
Mai: To won do sprzątania!

Do następnego rozdziału!( jeśli przeżyję z Mai i moją matką Y.Y )
PS: Gome, że ciągle tak krótko. Poprostu na telefonie niezbyt wygodnie się pisze i jeszcze nawet nie wiem jak z długością na komputerze.

1 komentarz:

  1. Super rozdział. Masz naprawdę wielki talent. Z mamą możesz negocjować przynajmniej z moją to wychodzi.
    Natsu: Albo schowaj wszystko pod łóżko.
    A ciebie kto tu prosił. Jazda pocieszać Lucy bo się zapłacze. ('.')-->
    Natsu: No już, już. Nara Neko Echi :* "Wychodzi przez komin"
    Nie podlizuj się. To ja od tego Jestem! A i UŻYWAJ DRZWI BAKA BO ZAMIENIASZ SIĘ W GOŁODUPCA!
    Dobra na czym to.. a tak no to papa i powodzenia.
    ArikaxNatsu

    OdpowiedzUsuń